Informacje o nowych artykułach oraz akcjach edukacyjnych prosto na Twojej skrzynce e-mail!

Czy krakowski start-up wygryzie z rynku pendrive’y? Recenzja aplikacji Sher.ly

Komercyjna recenzja aplikacji Sher.ly.

Pamiętacie głośną kampanię medialną z 2014 roku oraz zbiórkę w serwisie Kickstarter.com, której celem było zebranie środków pozwalających na stworzenie urządzenia umożliwiającego uruchomienie własnej wirtualnej chmury? Jeśli nie, to może zaświta wam coś w głowie, kiedy powiem, że chodzi o Sherlyboxa. Jak się pewnie domyślacie, ogłoszona kilka lat temu zbiórka okazała się niezwykłym sukcesem. Krakowskim developerom udało się zebrać ponad 150 tysięcy dolarów, czyli 220% planowanej kwoty. Do pomysłu prywatnej chmury danych udało się przekonać setki tysięcy internautów z całego świata, co zaowocowało mnóstwem zamówień i wielkim startem otwierającym drogę do Doliny Krzemowej!

Dzisiaj krakowski startup powraca z aplikacją Sher.ly rozszerzającą możliwości sprzętu! Co więcej, z programu mogą korzystać również osoby, które nie zdecydowały się na zakup Sherlyboxa i przesyłać pliki bezpośrednio pomiędzy komputerami (w dalszej części jest wyjaśnione w jaki dokładnie sposób). Udostępniamy dane na żądanie z dysku twardego, więc wiadomo, że aby do tego doszło komputery obu osób – udostępniającej i odbierającej pliki – muszą być online. Dzięki tej technologii można przesyłać gigabajty danych w najszybszy i najbezpieczniejszy możliwy sposób. Warto wspomnieć, że Sher.ly szyfruje transfer, nie pliki.

Jak skorzystać z aplikacji Sher.ly?

Aby skorzystać z aplikacji, należy założyć konto użytkownika na stronie sher.ly oraz po 14-dniowym bezpłatnym okresie testowym wybrać preferowany plan taryfowy – roczny lub miesięczny. Podstawowa, miesięczna subskrypcja w Sher.ly kosztuje $5,99 (ok. 25 zł) za aktywnego użytkownika. Dla firmy będzie to niewielki wydatek, zwłaszcza że w zamian otrzymujemy w pełni bezpieczny i szybki system wymiany dużych plików między pracownikami rozrzuconymi po całym świecie. Warto podkreślić, że aplikację Sher.ly przy pełnej funkcjonalności możecie testować zupełnie za darmo przez 14 dni.

Po założeniu konta na platformie, przyjdzie pora na stworzenie naszej pierwszej organizacji. Organizacja to wirtualna struktura odpowiadająca mniej więcej „firmie”, gdzie możemy dodawać pracowników oraz tworzyć poszczególne projekty widoczne dla wszystkich członków bądź tylko wybranych użytkowników (projekty prywatne).

Każdy użytkownik może stworzyć dowolną liczbę organizacji, a w nich dowolną liczbę projektów. Nielimitowana jest również liczba członków, choć za każdego aktywnego użytkownika należy opłacić abonament, darmowy dostęp jest tylko dla kont z rangą „Gość”.

Dodawanie i udostępnianie plików

Zanim zaczniemy dalszą zabawę z aplikacją, warto wspomnieć o jednej z najważniejszych rzeczy, czyli całej idei na której została ona oparta. W tytule artykułu postawiłem pytanie czy krakowski startup wygryzie z rynku pendrive’y, a jak dotąd nic nie było mowy o tym, w jaki sposób mają one zostać zastąpione.

Otóż, aplikacja sher.ly to tak naprawdę „wirtualna pamięć USB”, której nie musimy przenosić fizycznie i podłączać do innego komputera, ale robimy to zdalnie za pośrednictwem Internetu. Komputer, na którym mamy pliki udostępnia je za pośrednictwem aplikacji innym urządzeniom, czyli nasz komputer staje się de facto dość sporym pendrive’em. Jakie są tego konsekwencje? A no takie, że kiedy go wyłączymy reszta osób nie będzie miała dostępu do plików, które udostępniamy z wyjątkiem osób, które zdążyły je wcześniej pobrać na swoje urządzenie. Istnieje możliwość obejścia tego problemu, jeśli skorzystamy choćby z serwera NAS, przykładowo Sherlyboxa.

Wróćmy jednak do omawianej funkcjonalności. W poprzednich krokach stworzyliśmy własną organizację oraz projekt, gdzie możemy już zacząć udostępniać pliki. Aby to zrobić, musimy kliknąć ikonkę „plusa” na górnym pasku programu, a następnie wybrać plik bądź katalog. Po załadowaniu wszystkich danych możemy podglądnąć ich status:

Zielona ikonka oznacza, że plik został pobrany na nasz komputer, natomiast niebieska informuje użytkownika, iż plik nie został zapisany na urządzeniu i możliwy jest tylko jego odczyt:

Przyznam szczerze, że jest to bardzo fajnie rozwiązane. Co więcej, dla każdego projektu możemy ustawić preferowaną opcję synchronizacji.

Do wyboru mamy dwie opcje: automatyczną synchronizację (w momencie, gdy komputer ma dostęp do Internetu pliki zostaną pobrane na twardy dysk i zapisane w katalogu Sher.ly) oraz manualną synchronizację, która wymaga od użytkownika akcji – plik zostanie pobrany na dysk dopiero po dwukrotnym kliknięciu. Aplikacja w pierwszej kolejności wysyła informację o metdanych pliku: jego nazwie, rodzaju, autorze, sumie kontrolnej. Dzięki temu rozwiązaniu nie zapełnimy sobie od razu dysku. Metadane przekazują jakie pliki możemy pobrać i ile miejsca zajmą na naszym dysku. Jest to bardzo ważna funkcjonalność, która sprawdzi się przede wszystkim przy bardzo dużych plikach.

Na uwagę zasługuje również słynny widok podzielonego okna, znany z menadżerów plików takich jak Total Commander:

Fajnie, że twórcy zaczerpnęli inspirację z tak udanego rozwiązania. Aby wymiana plików była możliwa, konieczne jest dodanie użytkowników, z którymi chcemy dzielić się plikami. Status użytkowników możemy zmienić w Panelu zarządzania Sher.ly na stronie www i przypisać im odpowiednie uprawnienia. W ciągu 14-dniowego okresu testowego możemy nadać pełne uprawnienia nielimitowanej liczbie użytkowników. Po tym czasie wszyscy przechodzą na status biernego „Gościa” z uprawnieniami read-only. Aby odzyskać uprawnienia, należy przedłużyć subskrypcję. Jeśli nie zdecydujemy się na zakup abonamentu, nasza organizacja zostanie usunięta po 30 dniach.

Ostatnią rzeczą o jakiej chciałem wspomnieć jest kwestia wersji plików. Podczas mojej rozmowy z CEO Sher.ly – Błażejem Marciniakiem – zapytałem o to, co się stanie, kiedy w tym samym momencie dwóch użytkowników zmodyfikuje ten sam plik. Zapisując to w chmurze np. Dropboxie, plik posiadający późniejszą datę modyfikacji nadpisze ten, który został edytowany wcześniej. Sher.ly zabezpiecza się przed takim mechanizmem, zapisując oba pliki. Aplikacja nie udostępnia mechanizmu ich scalania, więc w przypadku plików tekstowych ich połączenie w jeden będzie leżało w gestii użytkownika.

Podsumowanie

Po kilku dniach korzystania z Sher.ly mam pozytywne odczucia skłaniające do opinii, iż jest to produkt w wielu kwestiach naprawdę ciekawy i ułatwiający codzienną pracę na plikach.

Jak już wspomniałem pewną niedogodnością może być fakt, iż udostępniane pliki są dostępne tylko i wyłącznie w momencie, w którym dane urządzenie jest włączone i podłączone do Internetu. Obejściem tego problemu jest Sherlybox, który odpowiada za to, że pliki są cały czas dostępne online. Sher.ly rozwija swoje rozwiązanie pod kompatybilność z innymi urządzeniami serwerowymi typu NAS. Nowością, o której dowiedziałem się przedpremierowo jest również wprowadzenie do oferty wirtualnego Sherlyboxa, dzięki któremu będzie można działać w chmurze.

Czy zatem aplikacja Sher.ly „wygryzie” z rynku przenośne kości pamięci USB? Pytanie to pozostaje nadal otwarte, ale w mojej opinii może ona sporo namieszać.

Więcej informacji o rozwiązaniu znajdziesz na stronie www: sher.ly.

Komercyjna recenzja aplikacji Sher.ly.

Spodobało się?

Jeśli tak, to zarejestruj się do newslettera aby otrzymywać informacje nowych artykułach oraz akcjach edukacyjnych. Gwarantuję 100% satysfakcji i żadnego spamowania!

, , , , , ,

Dodaj komentarz

Komentarze (1)

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Pin It on Pinterest