Studia informatyczne – czy to ma sens?
Rozpoczyna się rok akademicki i jak zwykle powraca odwieczne pytanie: Czy jest sens w studiowaniu informatyki? Nie ma chyba studenta nauk komputerowych, który by przynajmniej przez chwilę o tym by nie pomyślał. Jeszcze w latach 90 XX wieku w Polsce powszechny był pogląd „idź na studia żeby znaleźć dobrą pracę”, dziś już chyba każdy wie, że dyplom uczelni wyższej w zasadzie nie gwarantuje znalezienia zatrudnienia – a tym bardziej w branży IT. Czy wobec tego jest sens poświęcić te 5 lat swojego życia na studiowanie informatyki?
Aby odpowiedzieć na to pytanie pozwolę sobie zajrzeć do mojej Linkedinowej skrzynki odbiorczej, która już puchnie od przeróżnych ofert pracy nadsyłanych przez rekruterów. Wszystkie te wiadomości cechuje jednak jeden wspólny mianownik. W sekcji „wymagania” praktycznie wszędzie odnajduję stały punkt, który brzmi: „Wymagane X letnie komercyjne doświadczenie na podobnym stanowisku”. Co więcej 99% ogłoszeń pracodawców z branży IT jakie widziałem w swoim życiu ani słowem nie wspomina o wymaganym dyplomie uczelni wyższej czy wyższym wykształceniu. Piszę tutaj o 99% ponieważ gdzieś chyba odnalazłem coś w stylu „wymagamy wykształcenie wyższe na kierunku informatycznym bądź pokrewnym” – wątpię jednak czy chcielibyście pracować w firmie, w której zatrudnia się programistów tylko dlatego, że skończyli jakiś tam kierunek pokrewny (np. historię matematyki) w Wyższej szkole z Zadupia dolnego. Abstrahując jednak od tak marginalnych przypadków jak widać podstawowym kryterium dla pracodawców jest? Doświadczenie, a konkretnie praktyczna znajomość danej technologii.
Nie można się tutaj niczemu dziwić, branża IT zmienia się tak dynamicznie, że w momencie w którym rozpoczynamy studia, komercyjnie używa się zupełnie innych technologii niż w chwili kiedy odbieramy dyplom magistra. Wiedzą o tym również wykładowcy akademicy, którzy bardzo często prowadzenie kursów dla studentów traktują jako dodatkowe zadanie poza główną pracą w firmie. Program studiów informatycznych również jest ułożony w taki sposób aby studenci skupili się bardziej na poznawaniu zagadnień, które z biegiem lat i tak dalej są aktualne – mówimy tutaj o matematyce, algorytmach, strukturach danych, dopiero w dalszej kolejności młodzi ludzie poznają konkretne środowiska programistyczne. Taki rozkład przedmiotów powoduje to, że tak naprawdę absolwent uczelni wyższej zna tylko podstawy danej technologii, co można również poznać samemu pracując nad różnymi projektami. Ba, pracując samemu możemy poznać to czego nie poznamy na studiach (jeśli sami się nie douczymy) – czyli systemów kontroli wersji.
Czy wobec tego warto chodzić na studia informatyczne? Napiszę tak: to zależy. Z jednej strony zawsze możemy coś ciekawego poznać, porozmawiać z osobami naprawdę bardzo doświadczonymi, zapisać się na staż oraz znaleźć swoją pierwszą pracę w zawodzie. Z drugiej strony to wszystko możemy również osiągnąć sami, wszystko to zależy indywidualnie od każdego z osobna. Jeśli ktoś ma na tyle samo zaparcia, że jest w stanie napisać dostatecznie duży projekt tak aby udowodnić nim swojemu przyszłemu pracodawcy, że zna to, to i to oraz przekona rekruterów, że takie umiejętności pozwolą mu na pracę na danym stanowisku – nie ma problemu. Zawsze można uczyć się programowania „po godzinach” i osiągnąć znacznie lepsze rezultaty. Kiedyś jedna z rekruterek w dość dużej firmie IT powiedziała mi:
„Wie Pan, u nas najlepszy front-endowiec skończył filozofię”.
Da się? Oczywiście że się da.
Idąc na studia informatyczne warto więc pamiętać o jednej bardzo ważnej rzeczy, to że machniemy papierkiem pracodawcy to nie znaczy, że nas zatrudni, nie znaczy to również że jesteśmy super programistami, adminami itd. To czy zostaniemy zatrudnieni zależy tylko od tego co umiemy i czego sami się nauczyliśmy. Biorąc poprawkę na to, że program studiów informatycznych nie przygotowywuje dostatecznie do zawodu szeroko pojętego „informatyka”.
Nie wiem czy to jest tylko moje spostrzeżenie. Mam wrażenie, że oferty na rynkach zagranicznych częściej wspominają o MSc jako o czymś co „dobrze jest mieć”.
Zgoda, że można pracować „w zawodzie” bez wykształcenia i robić świetną robotę. Jednak wiem, że części wiedzy sam nigdy bym nie zdobył – „bo po co”. A później okazuje się, że w jakimś najdziwniejszym przypadku ta wiedza się przydaje :)
Tytuł magistra na pewno nikomu nie zaszkodzi w zdobyciu pracy, a jeśli nie zaszkodzi to może tylko pomóc. Ważne jest jednak to, że dla większości firm kluczowe jest to co kandydat potrafi, a nie jakim dyplomem może się pochwalić. Jest to zjawisko, które szczególnie widać w branży IT. Tak dla czystej ciekawostki, warto wiedzieć, że np. polski tytuł mgr. nie jest akceptowany np. w USA ;)
Jakoś dziwnie się składa, że najczęściej o bezwartościowości studiów informatycznych opowiadają ci którzy ich albo nie skończyli, albo mają dyplomy jakiś wyższych szkół coś-tam-około-informatycznych.
Oczywiście jeśli aplikujemy do firmy która ma duże deficyty kadrowe to brak studiów nie przeszkadza, ale w wypadku bardziej elitarnych miejsc (np. wewnętrzne zespoły) gdzie tylko sporadycznie chce się zatrudnić jedną nową osobę, to wykształcenie informatyczne jest bardzo dużą zaletą – i w takiej sytuacji wolałbym mgr inż z renomowanej uczelni mającego dwa lata doświadczenia, niż przekwalifikowanego humanistę z czteroletnim doświadczeniem.
Sam fakt ukończenia studiów na którejś z wiodących politechnik jest nie tyle dowodem zdobytej wiedzy ale też pewnych możliwości intelektualnych i pracowitości.
Zasadnicze pytanie, ile % absolwentów, którzy skończyli informatykę załapie się na wspomniane „bardziej elitarne miejsce pracy”?
Studiuję informatykę inżynierską i miałem na „Inżynierii oprogramowania” zajęcia z githubem, wzorce projektowe i uml.
No to gratuluję, bo rzadko się to zdarza ;)